No i jestem sfrustrowana!
Pytacie dlaczego? Bo praca jest do oddania w PIATEK, a my nie jestesmy nawet blisko konca! :(
Panikuje! Stresuje sie! Nagguje non-stop o prace i dupa. Wyobrazcie sobie, ze na 4 osoby, z ktorych sie grupa sklada, jedynie ja i jeszcze jeden chlopak zrobilismy to co bylo naszym zadaniem.
Juz nie wytrzymuje z tymi ludzmi. Nie rozumiem jak dla nich 2 dni moze byc ''strasznie wielka iloscia czasu''. Dlaczego mnie zawsze to spotyka? Caly czas o prace sie dopominam, nawet oferowalam pomoc, a tu nici. Jedyna odpowiedz jaka otrzymuje to: ''na jutro bedzie zrobione''. Gdzies mam to jutro. Zaraz sie zabiore za to sama i tyle. Czekam na ich czesci juz 2 tygodnie, a teraz tylko ich brakuje, abysmy mogli kontynuowac. Nie jestesmy nawet w polowie, a zostalo zaledwie pare dni!
TAKA PANIKA!
Co ja mam robic? Skarzylam sie juz nauczycielowi i nici, nie rozumiem czemu tych ludzi nie wyrzuci z grupy skoro nic nie robia! A zaloze sie, ze praca, ktora moze w koncu zrobia bedzie do dupy i zupelnie do przerobienia, bo robiona na ostatnia chwile! MAM DOSC!
Jak tu zdac, jak sie ma takie pokraki wokol siebie?
No musialam sie wyzalic, a jak mowilam, to jest moj niby-pamietnik, wiec pisze. Nie moge o niczym innym w tej chwili myslec.
OBLEJE!
Współczuję Ci. Myślałam, że ludzie na studiach już z tego wyrastają, jak widać myliłam się... Trzymam kciuki aby Ci się udało i powodzenia z tymi nieszczęsnymi ludźmi, mam nadzieję, że jakoś ich przekonasz oraz wierzę, że nie oblejesz. :)
ReplyDeletePozdrawiam. ;)
Najgorsze jest własnie, że nauczycieli to nie obchodzi.
ReplyDelete